Czy historie o tym, że e-papieros powoduje COPD są prawdziwe?
Wraz ze wzrostem popularności vape’u pośród ludzi młodych, w mediach pojawia się coraz więcej prób straszenia publiki szkodliwością e-papierosa. Jedną z nich jest amatorskie badanie, przeprowadzone przez zespół dr. Jennifer E. Bayley z National Institute on Minority Health and Health Disparities z Bethesda w stanie Maryland. Według jej badań, wdychanie oparów z e-papierosa palonego przez pobliską osobę może się przyczynić chociażby do nasilonych ataków astmy u dzieci, zmagających się z tym problemem. Same badania były jednak przeprowadzone tak chałupniczo, że na głosy krytyki ze środowiska naukowego nie trzeba było długo czekać. Jednym z krytyków był dobrze znany środowisku e-palaczy profesor Riccardo Polosa z włoskiego Uniwersytetu w Katanii, który już w 2016 opublikował pracę naukową na temat tego, że e-papierosowe opary nie nasilają ataków astmy u chorych.
Na tym jednak nie koniec
Innym kłamliwym niusem krążącym po sieci jest to, ze wapowanie zwiększa ryzyko zachorowania na całą masę chorób – od COPD, przez rozedmę, na raku krtani kończąc. Teorię tą już dawno obalił jednak doktor Konstantinos Farsalinos z greckiego centrum kardiochirurgii Onassis.
Same oskarżenia dotyczące COPD zaczęły zyskiwać na popularności w 2018 roku, kiedy to stowarzyszenie ATS opublikowało pracę na temat e-papierosa jako przyczyny zaawansowanych chorób układu oddechowego. Sama praca licząca ponad 50 stron, skupia się na przypadku 64-letniego mechanika-emeryta, który palić zaczął już w wieku lat 14, wypalając 2-3 paczki dziennie. W wieku 47 wykryto u niego COPD, zaś niemal dekadę później – raka krtani. Dopiero po długim okresie radioterapii oraz eksperymentowania z różnymi e-papierosami, jego zdrowie polepszyło się.
Tym, co najbardziej dziwi w tej pracy jest jednak to, że nie skupia się ona na ogromnej ilości papierosów, którą ten ludzki komin wypalał każdego dnia. Zamiast tego autor manipuluje słowem tak, aby to e-papierosy uchodziły za główną przyczynę schorzeń. Jak twierdzi Farsalinos, to, że gość najpierw został zdiagnozowany jako chory na te niebezpieczne choroby, po czym przeniósł się na e-papierosy, które tak naprawdę miały być tego przyczyną to już czyste Science Fiction.
Nie warto jest zatem wierzyć we wszystko, co czytamy w sieci. Wydawać by się mogło, że jest to oczywista oczywistość, a jednak w dalszym ciągu nie brakuje na świecie osób, które boją się e-papierosów. I to nie tylko w Stanach – na terenie Wielkiej Brytanii spora część społeczeństwa również wierzy, że są one groźniejsze od papierosa tradycyjnego. Media, jak widać, dalej robią swoje.
Dodaj komentarz :)