E-papieros a Å›rodowisko – może tÄ™dy droga ku tolerancji dla vape’u?
Jakiś czas temu zauważono, że wypalone pety to chyba najbardziej tolerowany tryb śmiecia, jaki możemy znaleźć na naszych ulicach. I nie tylko na nich, zresztą. Zatoki, plaże, lasy, gdybyśmy zebrali to wszystko do jednej kupy, otrzymalibyśmy miliony petów. Najczęściej nie zwraca się bowiem uwagi na to, że na końcu każdego tradycyjnego papierosa znajduje się niewielki kawałek plastiku, który, jak wiemy, nie jest materiałem biodegradowalnym.
I chociaż naukowcy zgodnie twierdzą, że vape jest o 95% zdrowszy od zwykłego papierosa, politycy w dalszym ciągu preferują atakowanie tej zdrowszej alternatywy dla palenia. Zdrowszej nie tylko dla naszego organizmu, ale też naszego środowiska. Za e-papierosem opowiadają się renomowane organizacje pokroju brytyjskich Public Health England czy Royal College of Physicians, lecz na rządzących nie robi to wrażenia. Trzeba torować drogę tytoniowi. W końcu tytoń to pieniądz.
To może o środowisku?
Wiele osób zastanawia się, jak wpłynąć na rząd amerykański, aby ten uznał w końcu e-papierosa za najlepszy lek na nikotynowy nałóg. Próbowano już przemówić do rozsądku, skupiając się na kwestiach zdrowotnych, tego, że para z e-papierosów nie jest rakotwórcza, zaś samo chmurzenie pozwala nawet na przyniesienie ulgi osobom leczonym chemioterapią. Nic to nie dało.
Być może przyszła pora na rozmowy na temat środowiska? Problem petów leżących wszędzie dotyka praktycznie całego świata i nawet zagorzali przeciwnicy vape’u nie mogą się z tym nie zgodzić. Jeśli chcemy więc przemówić do rozsądku tym, którzy w dalszym ciągu propagują wiarę w to, że e-papieros to zło, być może warto jest przytoczyć problem niedopałków i ich wpływu na globalne ocieplenie.
W dzisiejszych czasach, coraz więcej lokali pokroju Starbucks czy McDonalds przerzuca się na papierowe słomki, które są znacznie przyjaźniejsze środowisku. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że na Zachodzie wybuchła niedawno burza, dotycząca właśnie słomek, walających się po plażach i na ulicach. Tymczasem pety dalej wydają się być tolerowane. Odruchowo wyrzucamy je, gdzie popadnie – za okno samochodu, na ziemię, do wody. Na 20 kanadyjskich plażach, podczas akcji The Great Canadian Shoreline Cleanup, znaleziono aż 244 734 petów. Liczba ta czternastokrotnie przewyższyła liczbę słomek i mieszadełek do kawy.
Tymczasem, Tobacco Atlas opublikowało statystyki z 2016 roku, według których w ciągu tamtego roku wypalono aż 5,7 trylionów papierosów. Nawet, jeśli spora ich część trafiła do śmietnika, w dalszym ciągu daje nam to 57 miliardów petów rocznie, leżących na ulicach lub plażach. Z e-papierosem takiego problemu nie ma. Jedna 100-milimetrowa buteleczka to ekwiwalent przynajmniej 80-100 petów. Może czas więc podejść do obrony e-papierosa od strony środowiska, o które politycy rzekomo tak bardzo chcą walczyć?
Dodaj komentarz :)