RSPH zabiera głos w sprawie e-papierosów
Brytyjskie stowarzyszenie RSPH, zajmujące się zdrowiem publicznym, to dość prężna organizacja, w skład której wchodzi blisko 6500 urzędników od spraw zdrowia, pochodzących z ponad 90 krajów ze wszystkich zakątków świata. W zeszłym tygodniu, stowarzyszenie opublikowało pracę naukową, w której skupia się ono na różnicy między tytoniem a nikotyną. W dużym skrócie, eksperci zgadzają się, że naturalnie występująca nikotyna nie jest groźniejsza od kofeiny.
Badanie potwierdza przy tym, że około 90% społeczeństwa wciąż wierzy, że zażywanie nikotyny jest tak samo śmiercionośne, co palenie. RSPH zachęca tym samym dorosłych palaczy do przerzucenia się na mody do vape’u i e-papierosy, póki jeszcze jest pora. Zwykły papieros to bowiem dawka nie tylko nikotyny, ale też karcinogennych substancji i śmiercionośnych chemikaliów.
Vape a palenie
RSPH utrzymuje jednocześnie, że każdego roku, blisko 100 000 ludzi na terenie UK umiera z powodu chorób, spowodowanych przez palenie. I chociaż na Wyspach ilość palaczy i tak znacznie spadła na przestrzeni ostatnich lat, w dalszym ciągu co piąty Brytyjczyk sięga po tradycyjnego papierosa. Z tego też powodu RSPH apeluje do wszystkich palaczy, nie tylko Brytyjczyków, o przejściu na zdrowszą alternatywę, jaką jest papieros elektroniczny. Stowarzyszenie zwraca się też do rządów federalnych o zastanowienie się nad sprzedażą e-papierosów w tych samych miejscach, co papierosy zwykłe. Chodzi tu bowiem o to, aby jeden produkt nie kojarzył się z drugim, ponieważ mają one ze sobą niewiele wspólnego, zwłaszcza w kwestiach zdrowotnych.
To jednak nie jedyna uwaga do polityków, jaką ma RSBH. Stowarzyszenie widzi też problem w zakazywaniu palenia wraz z chmurzeniem w miejscach publicznych. Zwłaszcza, że dym z e-papierosa jest o 90% mniej szkodliwy, niż stanie w chmurze dymu z papierosów zwykłych. RSBH sugeruje tu wprowadzenie tzw. stref wolnych od palenia, w których dozwolone jest e-palenie. Szacuje się, że przełożyłoby się to na wzrost liczby dorosłych palaczy, którzy przerzuciliby się na e-papierosa. RSPH spodziewa się też, że byłaby to duża zachęta dla ludzi, chcących palić w restauracjach tudzież pubach, zaś e-papieros byłby na to jedynym sposobem.
Kolejną sugestią jest wprowadzenie zmian w procesie terapii leczenia uzależnień od papierosów. Na chwile obecną, spośród 134 wyspecjalizowanych sklepów na terenie Zjednoczonego Królestwa, tylko trzy oferują e-papierosa jako alternatywę dla osoby leczonej. Pozostałe dalej oferują tylko i wyłącznie niezbyt skuteczne plastry i gumy nikotynowe.
RSPH chce też, aby rząd uczciwie monitorował rynek – jeśli jakiś sprzedawca złamałby reguły poprzez, na przykład, sprzedawanie e-papierosów osobom nieletnim, wówczas mógłby on stracić prawa do prowadzenia działalności.
Ciekawą inicjatywą jest z kolei pomysł na ogólną zmianę nazwy produktu. Zdaniem stowarzyszenia, e-papierosa powinno nazywać się waporizerem lub pałką nikotynową, aby uniknąć dalszego kojarzenia go z papierosem zwykłym. Coś w tym jest – wielu e-palaczy z wieloletnim doświadczeniem utrzymuje, że nazwanie tych urządzeń e-papierosami naprawdę mocno uderzyło w to, jak postrzega je publika. Co ciekawe RSPH jest obecnie chyba jedyną duża organizacją medyczną, która otwarcie wypowiada się na temat tego błędu.
Dodaj komentarz :)