Z E-Fajką na Luzie

Wapowanie i nieletni – jak daleko zabrnęliśmy w to bagno?


Stosunkowo niedawno, bo zaledwie wczoraj, miałem okazję przeczytać posta na pewnym amerykańskim blogu, dotyczącym tematyki vape’u. Jak niektórzy z Was zapewne już wiedzą, sytuacja rynku waperskiego w Stanach jest, delikatnie mówiąc, zła. Czemu nas to dotyczy? Jak to swego czasu śpiewał wokalista Rammstein, „we’re all living in America”. Wujek Sam coś knoci, odbija się reszcie świata. Rynek vape’u w Stanach jest bez wątpienia jednym z największych na świecie, zaś ilość eksportowanych stamtąd e-papierosów rośnie z roku na rok. I chociaż oberwało mu się już raz przez politykę zagraniczną Trumpa, nakładającą embargo na handel z Chinami, to teraz przyszła pora na wewnętrzną bitwę. Rząd myśli nad zakazem sprzedaży liquidów smakowych, przy jednoczesnym zakazie sprzedaży produktów do vape’u drogą internetową. W kraju tak wielkim jak Stany, zakaz tego typu okaże się być niezwykle problematyczny, ze względu na to, że klienci rozsiani są po całym kontynencie.

Problem nie leży tutaj jednak tylko i wyłącznie po stronie samego rządu – chociaż w kilku poprzednich postach zdarzyło mi się dość nieprzychylnie wypowiadać na temat nagonki, która, bądź co bądź, jest wielką szopką, to nie da się ukryć, że problem wapowania pośród nieletnich jest realny i naprawdę sprawiający, że ręce opadają. Zwłaszcza wtedy, gdy we wszystko zamieszani są trochę zbyt luźni rodziciele.

Poranna wycieczka z mamą do vape shopu

I tak wracamy do wspomnianego na sam początek posta. Piszący go pan, zwolennik vape’u, opisuje w nim swoją wizytę u siostry, matki dwójki dzieci, w wieku 10 i 12 lat. Jak się okazuje, maluchy już w tym wieku chodzą z matką do vape shopu, gdzie kupowane im są smakowe liquidy. I, co naprawdę dołujące, dzieciaki naprawdę rozsmakowały się w wapowaniu, traktując je na równi ze słodyczami.

I tu rodzi się kilka problemów – wielu z nas uważa, że e-papierosy to idealna alternatywa dla tych tradycyjnych, ponieważ ryzyko zachorowania na nowotwór jest mniejsze. Jest to oczywiście fakt. Problem leży jednak w tym, jak to okazujemy. Wapując w domu, przy dzieciach, łatwo jest je zaciekawić. W końcu tata/mama ma fajną zabawkę w ręku, do tego opary często mają słodki zapach, czasem bazujący na znanych słodyczach. A kiedy dodamy do tego samo gloryfikowanie vape’u, nietrudno o nieumyślne zaszkodzenie młodszym.

 

 

Rozwiązanie tego problemu jest generalnie proste – nie wapujmy przy dzieciach, róbmy to przed domem, albo wtedy, gdy maluchy śpią lub są w szkole. Uzależnić się od czegoś nie jest trudno dla osoby młodej. Gorzej jest jednak w kraju takim jak Stany, gdzie waperów jest więcej, niż w Polsce. Sytuacje tego typu często wyciekają do mediów, zaś FDA się nimi pożywia, znajdując kolejne argumenty, popierające ich komiczną krucjatę przeciwko waperom.

Co gorsza, waperzy powoli, lecz stopniowo, przegrywają tę walkę. E-papierosy są już postrzegane jako produkt zbyt ryzykowny, aby rząd chciał dać mu jakąś szansę. Jeśli sprawy będą tak wyglądać dalej, niedługo może dojść do tego, że amerykańskie sklepy z artykułami do vape’u w większości zawieszą działalność, zaś zakup tego typu produktów zostanie ograniczony tylko do wybrańców z receptami, którzy będą chcieli rzucić palenie.

A ponieważ mówimy o Ameryce, reszta świata z pewnością też zareaguje – nie wiadomo, które kraje zaostrzą swoją politykę, a które postanowią ułatwić życie waperom. Dołujące w tym wszystkim jest jednak to, że coś tak niewinnego jak vape wywołało wokół siebie tak wielką burzę.


Dodaj komentarz :)

avatar
  Subscribe  
Powiadom o